Od Savoyera C.D. Alissa
Wadera odeszła. Podjąłem decyzję błyskawicznie. Nie miałem ochoty kierować się od razu do obozu. Tyle tu ciekawych miejsc... Rozejrzałem się wokoło. Wyczułem zająca. Moje oczy przybrały kolor demona. Przykucnąłem i zacząłem tropić ofiarę. Bezszelestnie podszedłem zwierzynę i jednym skokiem uśmierciłem. Mógłbym zostać szpiegiem... Po posiłku znów zobaczyłem Alissę. Wstałem i skierowałem się w ślad za nią. Rozpoznałem w wilczycy alfę. Zauważyłem jak wchodzi do jaskini. Obejrzała się za mną i wskazała łapą otwór w skale. Przecisnąłem się przez niego i ujrzałem jaskinię. Była mroczna a wszędzie skrzyły się kryształy. Na środku było źródełko. Napiłem się. Wiedziałem, że muszę jakoś zagadać do alfy w sprawie odpowiedzi... kompletnie zgubiłem słowa. Nie umiem rozmawiać z dziewczynami... Zawsze obracałem się w towarzystwie facetów... Moje znaczenia rozświetlił półmrok. Położyłem się na półce skalnej. Zasnąłem.
***
Promienie słońca padły na mój nos. Łąka tętniła życiem. Na środku polany zauważyłem Alissę i jakiegoś basiora. Podszedłem bliżej.
- To jak? - zapytała wadera
- Pójdę...
<Alissa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.