środa, 6 kwietnia 2016
Od Savoyera
Nowe tereny... Wszystko się pomieszało... Spacerowałem po łące. Nic i nikogo nie znałem. Po ostatnich wydarzeniach wolałbym trzymać się grupy... Tylko jakiej? Kraina była malownicza i spokojna. Ptaki śpiewały, słońce przycienione paroma chmurami. Nagle sierść mi się zjeżyła. Ot stanął przede mną mroczny i tajemniczy las. Nie mogłem oprzeć się żeby tam wejść, coś mnie tam ciągnęło. Opierałem się z całych sił ale w końcu znalazłem się w środku, a mgła sprawiła że każda ścieżka była taka sama... Musiałem iść przed siebie. Moje zmysły wysiadły. Nagle postawiłem uszy. Dobiegł do mnie szmer... Coś było w pobliżu. Zmieniłem się w demona. Wzrok poprawił się, łapy o wiele wydłużyły. Czułem się nieswojo. Nagle powietrze zrobiło się lodowate. Z nosa i z pyska leciała para. Coś przebiegło za mną. Zorientowałem się że stoję wgapiony w wielkie fioletowe oko. Poczułem uderzenie w bok. Mgła zasłaniała drapieżcę. Oberwałem drugi raz. Trzeciego razu uniknąłem. Przebiegłem pod nogami stwora i zobaczyłem światło. Na polanie stała wadera. Nie do końca ją widziałem, oczy demona sprawdzają się w ciemności... Widziałem jej przestraszone oczy. Z barku ciekła krew. Samica wahała się czy uciekać. No tak dziwny zwierz wypada z przeklętego lasu... Zmieniłem się w pierwotną postać i upadłem.
<Ktoś?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.